Wszystko szło z prędkością światła. Michał jadł coraz lepiej, CRP spadało, badania wzroku i słuchu OK. Była szansa, że na Dzień Matki wyjdziemy do domu.
14 maja lekarze byli zdania, że warto zostawić Małego jeszcze przez dwa tygodnie, bo w następny czwartek ma kolejną kontrole okulistyczną. OK. Przyjęłam to z radością.
15 maja, gdy przyszłam jak gdyby nigdy nic, pani doktor powiedziała, że dziś do domu. Nogi się pode mną ugięły. W domu nic nie przygotowane, mąż w delegacji... Poprosiłam o jeszcze jeden dzień.
16 maja nasz kochany Michałek zobaczył pierwszy raz swój domek!
14 maja lekarze byli zdania, że warto zostawić Małego jeszcze przez dwa tygodnie, bo w następny czwartek ma kolejną kontrole okulistyczną. OK. Przyjęłam to z radością.
15 maja, gdy przyszłam jak gdyby nigdy nic, pani doktor powiedziała, że dziś do domu. Nogi się pode mną ugięły. W domu nic nie przygotowane, mąż w delegacji... Poprosiłam o jeszcze jeden dzień.
16 maja nasz kochany Michałek zobaczył pierwszy raz swój domek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz